W tym roku urlop spędzałam nad naszym polskim morzem.
Zakwaterowanie było w Swarzewie u Misjonarzy Krwi Chrystusa. Ale po kolei.
Z domu wyjechaliśmy ok. godz. 22.00 ze względu na Michała. Nie byłoby żadnej możliwości jechać w dzień, bo Michał wytrzymuje bez ruchu ok. 1 godziny. Ale i tak nie było najlepiej.
Jechaliśmy dość szybko, a Michał co jakiś czas się budził. Wcale się nie dziwię, być uwięzionym w foteliku, to żadna frajda. Na obwodnicy Gdańska, jak Michał jęknął to Ojciec dodawał gazu. Tak też do Swarzewa dojechaliśmy ok. 5.00 rano. Po prysznicu - spać, spać, spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
możesz dodać swój komentarz