sobota, 6 marca 2010

" Pierwsze koty za płoty '

Zadzwoniła do mnie moja Ania. Prosiła, abym przyszła bo, Michał spadł z kanapy. Płakała przy tym tak rzewnie, że myślałam, że dziecka bardzo sie poturbowało. Pobiegłam i co zastaję: mama płacze i przystawia mu mrożonkę do czoła. Michał płacze bo mrożonka, jest bardzo zimna. Szukam guza, nie ma.
Tak więc zabrałam mrożonkę, mamę przytuliłam jedną ręką, dziecko drugą reką. Pomału uspokoili się oboje. Zapytałam, co sie stało. Okazało się, że mały wiercipięta, był bardzo ciekawy, co sie dzieje na dywanie, obok kanapy. Ponieważ jszcze nie potrafi chodzić, to spróbował stylu "na główkę", ale Ania zdążyła złapać niesfornego "pływaka". Tak więc strach miał wielkie oczy. A dzielny Michał zaliczył swój pierwszy upadek z kanapy. (nie dokońca). Tak więc pierwsze koty za płoty".