Bardzo rano, obudził mnie telefon. Pomyślałam sobie, kto tam się dobija "w środku nocy"?
Dzwoniła moja Ania, i powiadomiła mnie o śmierci młodego człowieka, za którego modliłyśmy się od dwóch tygodni. Leżał w szpitalu w stanie śpiączki farmakologicznej. Zachorował nagle i nie wiadomo było dlaczego, jego organizm nie chciał pracować.
Jego żona jest córką członka WKC,
zresztą sama też jest jej członkiem. Wczoraj dawano jej nadzieję na poprawę stanu zdrowia, a rano zadzwoniono do niej i powiadomiono o jego śmierci.
Jestem z Kasią w bólu i wspieram ja modlitwą, jak również powierzam Bogu, Jej zmarłego męża.
Wiem, że był bardzo dobrym człowiekiem, i szefem, dla swoich pracowników.
Modlę się o niebo dla niego, proszę aby Bóg przyjął Maćka do Swojego Królestwa.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista, niecha mu świeci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
możesz dodać swój komentarz