Kiedy w styczniu tego roku, miałam podjąć decyzję, czy zabrać do siebie moją ciocię, ponieważ wymagała stałej opieki, przeżywałam wielką rozterkę i wielką walkę musiałam stoczyć z sobą.
Wypunktowałam wszystkie za i przeciw. Żadna strona nie przeważała. Trwało to kilka dni, aż w końcu przeważyła jej samotność i to, że jest moją ciocią, siostrą mojej mamy.
I tak zamieszkałyśmy razem. Nasze relacje były różne. Starałam się stworzyć jej jak najlepsze warunki. Dbałam o nią, wg. moich możliwości jak najlepiej. Dlatego kiedy Pan odwołał ją z tego świata, byłam zaskoczona. Najbardziej przeżyłam to, że nie było mnie przy niej w chwili śmierci.
Ale własnie minął miesiąc, od jej śmierci, ja już całkowicie oddałam ją Panu Bogu.
Dowiedziałam się od mojej siostry, która była przy jej śmierci, że umierała w godzinie miłosierdzia.
Dodatkowo, był to pierwszy piątek miesiąca.
Niech Bóg będzie dla niej pokojem i niech odpoczywa w pokoju wiecznym.
I zdjęcie w domowych pieleszach, II w Białowieży, , III W Jastrzębiej Gorze. IV na molo w Sopocie.
Elu, jestem pełna podziwu dla Ciebie. Przyjęłaś to zadanie, aby żyć prawdziwie duchowością Krwi Chrystusa i nią żyłaś. Bogu niech będą dzięki.
OdpowiedzUsuń