Bardzo kocham zimę. Dla mnie ta pora roku jest najpiękniejsza, a ja czuję dobrze.
Wiem, że dla innych jest to kłopot, bo trzeba odśnieżać itp. Dla mnie radość wielka. Kiedy jest tak dużo śniegu, to ja czuję ciszę i porządek. Jest czysto, jest nadzwyczajnie. W takiej czystej ciszy, ja sama czuję się wyciszona i spokojna.
Wczoraj też spotkała mnie przygoda, a nawet dwie. Kiedy wracałam do domu samochodem, nie mogłam wjechać pod górkę, wcale nie taką dużą. Myślałam, że będę siedzieć w tym samochodzie i zamarznę. Jednak po kilku moich mało udanych manewrach, znalazło sie dwóch Panów, którzy pomogli mi w kłopocie.
Kiedy wychodziłam wieczorem do kościoła już nie brałam samochodu, "górka nie zniknęła". Wracając upadłam na śliskim i nie posyopanym chodniku. Nic mi sie nie stało. Trochę boli w miejscu, gdzie "plecy swoją szlachetną nazwę kończą", ale tylko tyle. Nadal jestem szcęśliwa, że mamy taką zimę. Bóg też chce pokazać Kto jest Panem tego świata. HUUUUUURA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
możesz dodać swój komentarz